Nikt z wyjątkiem osób, które planują obdarować swoich bliskich mydłem ręcznej roboty. Tak naprawdę to już ostatni dzwonek, by się za to zabrać.(mydło dojrzewa około miesiąca).
Specjalnie na tę okazję przygotowałam cudnie pachnące czekoladowe babeczki i tabliczki czekolady.
Jeśli nie robiliście wcześniej mydła i nie wiecie co i jak, zerknijcie tutaj,w miarę możliwości opisałam dokładnie proces, jest też lista wszystkich robionych dotychczas mydeł.
Zapraszam do kuchni :)
SKŁADNIKI
- 60% oliwa z oliwek
- 25% olej kokosowy
- 10% olej palmowy
- 5% olej rycynowy
- NaOH
- woda destylowana
- olejek zapachowy czekoladowy (wg producenta 30ml na 1kg olejów, ja chlupnęłam nieco mniej a wonią naprawdę silnie)
- kakao (jako barwnik, sypiemy na oko do pożądanego odcienia, lub trochę ciemniejszego, wyjdzie trochę jaśniejsze)
+ wszelakie dodatki upiększające np. cynamon, goździki,ziarna kawy płatki mydlane (super udają wiórki kokosowe lub czekoladowe) i co Wam jeszcze przyjdzie do głowy
+ foremki
WYKONANIE
Szczegóły jak robić mydło znajdziecie TU.
Tym razem podzieliłam wymieszany olej z ługiem na dwa pojemniki, stąd dwa kolory mydła.
Pierwszy był na tabliczki czekolady (mogłam sypnąć więcej kakao, bo z idealnego mleczno-czekoladowego koloru przemienił się w jaśniejszy).
Przyozdobiłam czekolady, schowałam do kartonu i wzięłam się za masę na babeczki.
No cóż, co poniektórzy pewnie pamiętają moją historię z czekoladowymi sercami, gdzie biedne mydło zważyło się.
Masa na babeczki po dołożeniu kakao i olejku zapachowego (jego przede wszystkim), zaczęła podejrzanie gęstnieć, więc nim zdążyła mnie denerwować wstawiłam pojemnik z nią do kąpieli wodnej i cierpliwie mieszałam aż znów uzyskam jednolitą masę. Uzyskałam coś na kształt gęstego kisielu. Nie miałam czasu na piękne modelowanie masy, więc szybko usadowiłam mydło w foremkach, uklepałam i przyozdobiłam.
Moja złota rada: dolej olejek zapachowy/eteryczny do olejów, gdy jeszcze nie są wymieszane z ługiem. Oszczędzi to stresów w następnych fazach robienia mydła
Ostateczny efekt, mimo mojego braku talentu cukierniczego, zadowolił mnie. Wygląda i pachnie apetycznie. Trochę jakby dziecko zrobiło te babeczki.. ale czyż nie jesteśmy dziećmi? :D
Pozdrawiam wprost z oparów czekolady i zachęcam do robienia własnych mydeł i chwalenia się nimi :)
Wygląda pysznie! ;) zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na prezent :-)
OdpowiedzUsuńRobiłam z tych form czekoladowe kostki do masaż z maseł ;) czadowe są na mydło mi szkoda bo mam jedną tylko foremkę i szkoda jakby się zepsuła:)a z moimi zdolnosciami tak bywa:) Cudne te babeczki :)
OdpowiedzUsuńwygląda obłędnie ;)
OdpowiedzUsuńależ to przepięknie wygląda i jak musi pachnieć! Cudo :)
OdpowiedzUsuń