O kwasie glikolowym pisałam już jakiś czas temu przy okazji robienia toniku na bazie tego kwasu (czytaj tutaj!). Tam też opisane jest dokładniej działanie kwasu glikolowego, wskazania oraz przeciwwskazania do stosowania
Jako, że nie jest to typowy kwas dla mojej skóry, nie oczekiwałam wielkich efektów w trądzikowych rejonach mojej twarzy (nie ma takiego działania, więc dlaczego miałby tak zadziałać? ). Jednakże każdej cerze przyda się nawilżenie i delikatne złuszczenie.
Rzeczywiście, po toniku moja skóra stała się milsza w dotyku, gładsza i bardziej nawilżona.
Skoro tonik już zaczyna sięgać dna, postanowiłam spróbować czegoś silniejszego, czyli peelingu.
Z doświadczenia (własnego niestety:( ) wiem, że nie warto od razu porywać się na najwyższe stężenia.
Lepiej małymi krokami zwiększać stężenie, niż później płakać z poparzoną twarzą.
Skoro tonik był 10%, peeling zrobiłam 20%
Wykonanie peelingu jest o wiele prostsze. Nie ma zabawy z wyrównywaniem pH.
Potrzebna nam jedynie woda destylowana (ja użyłam hydrolatu z neroli), kwas, strzykawka lub łyżeczka miarowa i kieliszek
Proporcje:
10% -> 1ml kwasu glikolowego 67% + 5,7ml wody
20% -> 1ml kwasu glikolowego 67% + 2,35ml wody
Wykonanie:
Do kieliszka wlewamy odmierzoną wodę, następnie dodajemy określoną ilość kwasu. Mieszamy.. i już! Rozprowadzamy wacikiem na twarzy, omijając okolice oczu.
Może zacząć piec, to normalna reakcja. Wytrzymujemy 4-5minut, po czym zmywamy sodą oczyszczoną rozpuszczoną w wodzie lub zwykłym mydłem (dla neutralizacji kwasu).
Efekt?
Do tygodnia następuje delikatne złuszczenie (u mnie objęło jedynie płatki nosa i lekko czoło, pozostałe partie twarzy złuszczyły się w sposób niewidoczny dla oka).
Skóra jest nawilżona, miękka i bardziej jędrna.
Uwagi końcowe
Podsumowując, peeling ten mogę polecić każdej skórze potrzebującej odświeżenia i nawilżenia.
Oczywiście zanim zastosujemy peeling przygotowujemy skórę przez 2 tygodnie tonikiem z kwasu glikolowego.
P.S. Jak zawsze przy kwasach, stosujemy wysokie filtry (nie ma że zima i słońca ni ma, ma być filtr!).
POWODZENIA!
Nigdy nie stosowałam żadnych kwasów na twarz, ale słyszałam że dają fajne efekty :))
OdpowiedzUsuńObserwuję, a Ciebie zapraszam do mnie:
http://juicy-raspberry.blogspot.com/
Jeżeli są odpowiednio dobrane i stosowane z głową mogą zdziałać naprawdę wiele :)
UsuńStosowałam już peeling migdałowy oraz salicylowy w różnych stężeniach. O glikolowym słyszałam, ale jeszcze nie miałam przyjemności go bliżej poznać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rzetelne-recenzje.blogspot.com
Warto spróbować, po toniku skóra nabiera przyjemnej miękkości :)
UsuńNigdy nie używałam kwasu glikolowego ani peelingu z kwasem glikolowym.
OdpowiedzUsuńTeraz jest najlepsza pora na kurację kwasami, dlatego jeżeli masz taką możliwość, polecam zrobienie sobie toniku na bazie kwasu glikolowego, wtedy zobaczysz czy chcesz brnąć dalej w większe jego stężenia.
UsuńStosowałam kiedyś kwas glikolowy i byłam zadowolona z efektów :-)
OdpowiedzUsuńmi niestety ten kwas nie pasuje
OdpowiedzUsuńMożesz podać proszę mi wzór z którego korzystasz, gdy obliczasz stężenia? Bo mi nic nie wychodzi... chciałabym uzyskać 40% kwas - a mam teraz tak jak Ty, 67%. Jak to zrobić? Pomóż :(
OdpowiedzUsuńNie korzystałam ze wzoru, tylko z proporcji, uwzględniając że w roztworze kwasu mamy też 33% wody. Radzę jednak zachować ostrożność przy stężeniu 40%, taki peeling potrafi być naprawdę niebezpieczny dla zdrowia. Bardziej polecałabym systematyczne peelingi o niższych stężeniach (20% to i tak sporo) niż tak drastyczny zabieg.
UsuńDaj znać jak poszło :)
Muszę przetestować
OdpowiedzUsuń