Kapryśność tej zimy ( raz 10 stopni na plusie, raz na minusie) sprzyja spadkom odporności i łatwiej jest podłapać przeziębienie. Dodatkowy stres spowodowany nadciągającą jak tsunami sesją, nie ułatwia utrzymania się w pełni sił. A przecież trzeba pracować, studiować i żyć na pełnych obrotach.
Oczywiście, możemy dbać o zdrowie, poprzez odpowiednią dietę, ciepłe ubrania, ale czasem i to zawodzi. I nas bierze. Wredny dziadyga.
Co wtedy?
Nie jestem zwolennikiem medykamentów, tym bardziej, że przeziębienie nie jest wielce obłożną chorobą (prędzej upierdliwą) i można się z nim uporać naturalnymi sposobami.
Tym razem stawiam na króla Śmierdziucha Wspaniałego czyli CZOSNEK.
O jego dobroczynnych właściwościach dla naszego zdrowia nie będę się rozpisywać, bo są powszechnie znane, ewentualnie można doczytać na przykład
tutaj.
Jedzenie czosnku sauté jest najskuteczniejsze, ale nie najprzyjemniejsze, dlatego często rezygnujemy
z tego naturalnego antybiotyku na rzecz aptecznych uzdrawiaczy. A szkoda.
Dlatego dziś zapraszam na bardzo przystępną w smaku i skuteczną w działaniu kurację czosnkową.
Czas na zupę!